Suwnicowa Anna Walentynowicz

   

Anna Walentynowicz - jedna z legend pierwszej "Solidarności", suwnicowa ze Stoczni Gdańskiej, obrończyni praw robotniczych. To jej zwolnienie z pracy przyczyniło się do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r., który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Anna Walentynowicz (z domu Lubczyk) urodziła się w 1928 roku w Równem na Wołyniu. Podczas wojny została osierocona. 10-letnią Anną zaopiekowali się sąsiedzi, którzy traktowali ją jak darmową służącą i wykorzystywali do najcięższych zajęć gospodarskich. Dziewczynce udało się ukończyć zaledwie cztery klasy szkoły powszechnej. Razem ze swoimi opiekunami jeszcze podczas okupacji przedostała się pod Warszawę, a po wojnie - do Gdańska. Tam od nich uciekła. Zatrudniła się najpierw w fabryce margaryny, a potem w 1950 r. w Stoczni Gdańskiej jako spawacz (jedna z najcięższych i najbardziej ryzykownych prac w zakładzie). W stoczni przepracowała 30 lat. Była przodownicą pracy, jej portrety wisiały na honorowym miejscu przed stocznią, pisała o niej z uznaniem stalinowska prasa. Działała w ZMP, do PZPR jednak nigdy się nie zapisała. Z czasem coraz gorliwiej krytykowała niesprawiedliwości w stoczni, dlatego w 1953 r. po raz pierwszy zainteresowała się nią bezpieka. W 1970 roku razem z mężem, ślusarzem Kazimierzem Walentynowiczem, zaangażowała się w robotnicze protesty na Wybrzeżu, groziło im zwolnienie ze stoczni. Praca spawacza zrujnowała jej zdrowie, lekarze zdiagnozowali żelazicę, pylicę i zagrożenie rakiem. Złożyła wniosek o przeniesienie na suwnicę i została operatorem urządzeń dźwigowych. W 1978 roku Walentynowicz zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Spotkały ją represje - przenoszono ją do innych filialnych zakładów pracy, śledzono i szykanowano w ramach operacyjnego rozpracowania o kryptonimie "Suwnicowa". W końcu 7 sierpnia 1980 roku została bezprawnie zwolniona z pracy, pięć miesięcy przed przejściem na emeryturę. Po jej zwolnieniu rozpoczął się strajk w stoczni. Kiedy w trzecim dniu strajku, 16 sierpnia 1980 r. Wałęsa ogłaszał przez megafon jego zakończenie, Walentynowicz żądała kontynuowania protestu do czasu realizacji wszystkich postulatów zgłoszonych również przez inne zakłady pracy. Razem z Aliną Pieńkowską pobiegła do bramy nr 3, zamknęła ją i przez tubę prosiła robotników, by nie opuszczali stoczni na polecenie Wałęsy. Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Odeszła ze związku jeszcze w latach 80., krytykując ówczesne kierownictwo związku skupione wokół Lecha Wałęsy. Istotą sporu stały się podejrzenia wobec Wałęsy o współpracę z SB. W latach 1981-1984 musiała zmagać się z prześladowaniem przez bezpiekę. Była dwukrotnie zamykana w zakładach psychiatrycznych, internowana w Gołdapi, aresztowana po usiłowaniu wmurowania tablicy poświęconej ofiarom "Wujka", w końcu zamknięta w więzieniu w Lublińcu koło Katowic. Po zwolnieniu z więzienia i leczeniu w Instytucie Onkologii w Warszawie została bez środków do życia. Dopiero po wielu staraniach i bojach dostała prawo do zaniżonej emerytury. W lipcu 2006 r. gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej ujawnił, że Annę Walentynowicz w 1981 r. inwigilowało ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB, planowano także jej otrucie w październiku 1981 r. w Radomiu podczas spotkania z robotnikami.